sobota, 19 lipca 2014

Accio Adventure 3

*Teraz komentarze mogą dodawać także osoby niezalogowane (anonimowo), więc mam nadzieję, że liczba ta wzrośnie (czyt. w ogóle będzie :P)
*Wyjeżdżam na wakacje i następny post pojawi się najwcześniej 28 lipca.
*Jeśli wiecie, że jakaś szkoła magii wirtualnej poszukuje profesora mugoloznawstwa, Wiedzy o HP to dajcie znać w komach ;)

ACCIO ADVENTURE
ROZDZIAŁ 3
KWIRYNIUSZ MA GNĘBIWTRYSKA
Po lekcjach mugoloznawstwa, historii magii, transmutacji i eliksirów oraz po utracie 50 punktów dla Hufflepuffu za transmutowanie włosów koleżanki w druty, stwierdziłem, że jak tak dalej pójdzie to po Hogwarcie zostanę kimś pokroju Mundungusa Fletchera (było o nim w Proroku). Zostało mi tylko kilka przedmiotów, które mogę polubić. Moje ostatnie nadzieje w obronie przed czarną magią i zaklęciach. 
***
Wspinając się po kamiennych schodach ucieszyłem się, gdy zauważyłem, że Leo i Luna są ze mną w grupie na OPCM. Razem weszliśmy do sali. Średniego wzrostu człowiek z finezyjnie zawiązanym turbanem na głowie stał tyłem do klasy i cały się trząsł, jakby przed chwilą ktoś mu groził. Spojrzał przestraszonym wzrokiem na klasę, jego spojrzenie (jak zresztą u każdego nauczyciela) było pełne zaciekawienia, wręcz przypominało spojrzenie Madame Malkin schylającej się po niby przypadkiem upuszczoną szpilkę, gdy szatę kupuje Korneliusz Knot. Nauczyciel się przedstawił. Jestem Kwiryniusz Quirell! Opowiedział nam w skrócie, że wyruszył na poszukiwanie śmierciotuli do Albanii ale niczego nie znalazł ciekawego, oprócz... Tutaj całkiem nienaturalnie urwał jakby coś szepnęło mu do ucha, żeby się przymknął. W każdym razie lekcja nie była zbyt ciekawa. Sprawy organizacyjna, stała czujność, bla bla bla... Każdy belfer, który patrzył na Pottera starał się robić to potajemnie, ukradkiem. Profesor Quirell patrzył na niego jednak, nie starając się ukryć swojego ciekawskiego, możnaby powiedzieć chamskiego wzroku. Raz uśmiechał się do niego życzliwie, potem patrzył na niego tak, jak profesor McGonagall, gdy ktoś powie, że jej świeżo transmutowana żaba ma krzywe oczodoły. 
***
Po lekcji wszedłem wraz z Luną i Leo do Wielkiej Sali. Źle się czułem z tym, że oni odchodzili jak gdyby nic do jednego stołu (tego w barwach granatu), ja zaś samotny zmierzałem do ławy z kanarkowymi obrusami. Kiedy przygnębiony jadłem tosta z miodem, dostałem liścikiem w głowę, widocznie Wingardium Leviosa. 

Nie bądź jak Quirell. Nie miej gnębiwtryska!

Nawet bez podpisu wiedziałem, że to Luna!

 

piątek, 18 lipca 2014

Accio Adventure 2

Na początku chciałbym poprosić Was o zostawianie komentarzy i udział w ankiecie, ponieważ nie wiem czy prowadzenie tego bloga ma sens. Informuję również, że pierwszy rozdział "Złożyska" pojawi się najpóźniej w niedzielę ;) Miłego czytania! 
P.S.
Proszę, nie denerwujcie się jeśli obrażam Wasz dom. Sam należę do Ravenclawu, ale jeśli będzie potrzeba to nie będę oszczędzał w słowach. 
P.P.S.
Chcecie konkurs?

Accio Adventure
Rozdział 2
GDZIE SAMI PRAWI MIESZKAJĄ

A może w Hufflepuffie, gdzie sami prawi mieszkają, gdzie wierni i sprawiedliwi Hogwarta szkoły są chwałą... Zdążyłem się już przekonać, że to co śpiewała wczoraj Tiara Przydziału w praktyce okazuje się największym kłamstwem jakie przewinęło się kiedykolwiek przez mury tego średniowiecznego budynku. Jestem dumny z tego, że jestem Puchonem - lepsze to od bycia Ślizgonem. Chyba tylko ja tak myślę, bo nawet inni członkowie domu Helgi nie okazują jakiegokolwiek zdziwnienia na dziwne syki ze strony osób ze Slytherinu, jak i czasami od Krukonów. Szedłem tak na pierwszą lekcję - zielarstwo z opiekunką mojego domu, profesor Sprout. Od razu po wejściu do szklarni poczułem specyficzny zapach ropy, w powietrzu unosiło się dużo pary. Przestraszyłem się nie na żarty, kiedy na pierwszym spotkaniu zobaczyłem cały stos sadzonek czyrakobulw i nauczycielkę całą w cuchnącym smarze. 
- Och! Spokojnie, spokojnie kochaneczki... To jest materiał na owutemy! - belferka nie uspokoiła mnie, bo natychmiast przyszło mi do głowy niepokojące pytanie. 
Skoro nie zajmujemy się tymi roślinami, to co nas czeka? Na szczęście mieliśmy dziś tylko lekcję organizacyjną. Atmosfera była pełna podniecenia, ponieważ okazało się, że ja i reszta Puchonów jesteśmy w grupie z Harrym Potterem. Cała uwaga uczniów skupiła się na nim, w międzyczasie jakimś cudem profesorka przekazała nam zasady bezpieczeństwa na lekcji. Coś czuję, że zielarstwo nie będzie moim ulubionym przedmiotem. Kiedy zostało mi pół godziny do następnej lekcji, którą jest mugoloznawstwo, postanowiłem znaleźć przyjaciół. Nie musiałem długo szukać. Na Wielkiej Sali podszedł do mnie jakiś chłopak z domu Roweny i zapytał się mnie o imię.Miał dość ciemną skórę i zielone oczy. Nagle zza jego pleców wynurzyła się platynowa blondynka z niebieskimi jak jezioro oczami.
- Cześć, mam na imię Luna. Rozmawiałam właśnie z Leonem i zobaczyłam, że masz w sobie gnębiwtryska i podeszłam. Chyba nie masz zbyt wielu przyjaciół? - zagadnęła do mnie dziewczyna. Jej bezpośredniość mnie przytłoczyła.
- No tak... Nie mogę zbytnio się odnaleźć. - odparłem onieśmielony.
- Widać. Nie przejmuj się, mnie nazywają Pomyluną, natomiast Leo uchodzi za Naczelnego Psychola Ravenclawu.
- Ooo, to ty jesteś Lovegood!
- Tak, a ja to Leo Middleton - odezwał się do tej pory milczący chłopak.
Porozmawiałem z nimi jeszcze chwilę, umówiłem na wieczorny spacer po błoniach, teraz muszę biec na mugoloznawstwo.